niedziela, 26 kwietnia 2009

Wobec impresji.Wobec dreszczu.Jacek Malczewski.

Muzeum Narodowe w Krakowie ciągle mnie zaskakuje. Ostatnio poczęstowało mnie świetnie zorganizowaną, zamaszystą wystawą prac Jacka Malczewskiego, do którego mam drżącą w kolanach słabość.Nie dość,że przestrzeń wystawy jest genialnie zaplanowana (na co zawsze zwracam uwagę) to dodatkowo organizatorzy zadbali o odpowiedni kontekst - Artysta Młodopolski, czyli dusza w akcie twórczym, oraz o tytuł '' Podszepty sztuki'' ! Świetne! Każdy oglądając obrazy Malczewskiego ma wrażenie,że przedstawione postaci naszeptują sobie słówka, a myśli wąsatego artysty splatają się w jeden szum z oddechami drzemiących chimer i harpii. Cała wystawa , oprócz takich kolosów-arcydzieł jak Melancholia, czy Błędne Koło,które nadają jej dynamiczny,wręcz bachiczny posmak, ma senny,oniryczny charakter. Oczy zachodzą błękitnawą błonką, pachną zwoje włosów Marii Balowej,a rozpasane satyry szczerzą do nas zęby i częstują winem.

Rozzielenione Planty,po wyjściu z Arsenału, stają się wybiegiem dla przecudnych,tęczowoskrzydłych Aniołów Śmierci, roznegliżowanych,tytanicznych Chimer obsiadających miękko dach Teatru Juliusza Słowackiego, a półdzikie, ulotne muzy czerpią wodę z zatrutych studni zakopanych gdzieś na bulwarach wiślanych.Na pierwszym planie, żeby nie urazić, wąsaty,dumny Pan M.

Malczewskiego kochać za to potasowo-patosowe rozanielenie.

środa, 18 lutego 2009

Wszystkim Zygmuntom między oczy.

''Mam już dość wielkiego bezzębnego cynizmu, w którym sam uczestniczę z rozdziawioną gębą.Mam dość rozpaczliwego narcyzmu,mentalnej negacji i plastikowych buntów.Ta książka powstała ze złości...Co miało być niebem,stało się piekłem.''

Z okładki książki Czwarte niebo Mariusza Sieniewicza.

Moje piekło nie jest wielką spiżową pochwą,północnymi,nabrzmiałymi żubrzycami chmur,ani nawet małym miasteczkiem wtulonym niczym kocię w trzy ulice.Moje piekło jest ulicą Gołębią,małym pokojem na trzecim piętrze,ostatnią ławką w czytelni na kikuciej ulicy Rajskiej. Mam dwadzieścia lat-nie chcę mieć dwadzieścia pięć. Dożyję i skończę jak Zygmunt Drzeźniak tylko,że z cipą (to chyba nawet gorzej?). AAAAA Autor ze mną wygrał,pogrążył mnie,poobgryzał mi paznokcie,podmalował powieki na brunatno, powkładał w usta ''chuje,kurwy,jebaki''. No,ostro.

Mariusz Sieniewicz jest odrażająco podskórny i zły.Przeczytaj sobie,uświadom,żeś proch,a potem napisz o swoim piekiełku. 

Na dokładkę,żeby upędzlić jak wybuchowo i wstrząsająco,mistrz lepkich snów - Kubin, który odwisiał swoje przy-rynkowo-krakowskim MCK'u (Boże,dziękuję Ci za Bunkier Sztuki i MCK),jak zwykle w temacie( z Sieniewiczem zgrywają się perfekcyjnie):

na dokładkę,skoro już jesteśmy w waginalnym klimacie,obraz Marcusa Harveya,który chciałabym powiesić w salonie:

post z serii : dużo chcę tu wlepić,duże chcę.

niedziela, 8 lutego 2009

Wystawa ''W cieniu fotografii'' Magda Stanova





Jedna z najbardziej enigmatycznych galeryjek w Krakowie. Nie pamiętam odkąd zajmuje nieduży lokal na ulicy Św.Tomasza, być może dlatego,że częściej zajmował mnie nieistniejący już Antykwariat z przemiłym starszym mości grzybem, który pożyczał mi zaćmy na wszelkie inne obiekty znajdujące się na Tomasza. Zdjęcia zrobiłam powracając z wystawy Zosi Stryjeńskiej - naładowana obitością jej twórczości (mam gdzieś pokątnie pstrykane zdjęcia). Wróciłam tu na drugi dzień, ''niezauważona'' przez Pana przy biurku przysiadłam na białym foteliku, brakowało mi tylko albumu ze zdjęciami.

Spróbuj tylko nie robić zdjęć.Magda Stanova uważa,że zdjęcia to fenomen; żrąca potrzeba uwieczniania tego co było, co się miało, co odejdzie. Aparat fotograficzny to prawa ręka naszej świadomości przemijania.Tylko,tylko się nie rozczulać !

(więc pstryk-mam ogromną ochotę cyknąć zdjęcie warszawskiej galerii- szybie.)